Info

avatar Blog rowerowy prowadzi camelek86
z Łodzi Przejechałam od 24.01.2009r. 34492.57 km. Jeżdżę ze średnią prędkością
20.78 km/h  o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy camelek86.bikestats.pl

Archiwum

Dane wyjazdu:
91.64 km 0.00 km teren
03:53 h 23.60 km/h
Max prędkość:61.43 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:2danger

Pętla beskidzka

Niedziela, 11 lipca 2010 · dodano: 11.07.2010 | Komentarze 8

Od pewnego czasu wraz z Tomkiem nosiliśmy się z zamiarem wypróbowania sił w maratonie szosowym. Wybór padł na Pętlę beskidzką, termin odpowiadał no i pojawił się pretekst, by wreszcie pojeździć po górach. Mój główny cel, było przejechanie wyznaczonych 90km bez zejścia z roweru i nie licząc dwóch wywrotek oraz krótkiego postoju, aby napełnić bidon, został osiągnięty. Przypadł mi do gustu świetny klimat maratonu, trasa pełna wrażeń i oczywiście możliwość sprawdzenia swoich możliwości z porównaniem swojej formy do innych uczestników. Na trasie nie przypominam sobie, bym borykała się z jakimś większym kryzysem, może dlatego że wystarczająco mocny przeszłam w piątek w nocy, jak przejechaliśmy się samochodem po okolicach Istebnej i zobaczyłam preludium czekających podjazdów.

O 10.00 wszyscy uczestnicy trasy MINI po GIGA i MEGA wyruszyli ze startu w Istebnej. Po pokonaniu leśnego podjazdu na przełęcz Kubalonka(761 m npm) przeszłam przyspieszony kurs nauki zjazdów po serpentynach. Na równym asfalcie trochę przesadziłam z prędkością, źle weszłam w zakręt i wyrzuciło mnie z łuku. Ździebko się pozdzierałam, ale rower ocalał, więc tylko bez uszkodzonych okularów jechałam dalej. Trochę odsapnęłam na prostej w okolicach Wisły, po czym rozpoczął się sławny podjazd na Salmopol (934 m npm), który jest wprawdzie stromy, ale mi dała w kość bardziej jego długość (koło 8km). Po zjeździe na w miarę już płaskiej drodze za Lipową nie wyhamowałam przed samochodem wyjeżdżającym z podporządkowanej drogi, a właściwie z bramy domu. Zjechałam na lewy pas ale i tak uderzyłam prawą klamkomanetką w bok auta, przewróciłam się tym razem na lewą stronę. Dobrze, że koła oraz łańcuch wyszły bez szwanku, a przekrzywiona klamkomanetka działała. Szybko dogoniłam parę osób, które trochę zwolniły. Dalej trasa przebiegała przez różne miejscowości. Miałam szczęście do zielonych świateł oraz niskiego ruchu samochodowego. Kolejny podjazd pod Ochodzitą zyskał miano "patelni". Słońce dawało się tam najbardziej we znaki. Później zjazd przez Koniaków, szybkie wypatrywanie koronek. Eh szkoda, że czas gonił. Wreszcie koniec tras wieńczył stromy podjazd przed metą. Było świetnie, pogadałam sobie z panem ze Śląska z koszulką "Mróz" i chłopakiem na góralu również z tego miasta. Do tego poznałam bikstatowiczów: Krzysia (kris91), Mateusza (yeti), Pana Mariana (tigris) i Pawła z Kolarskiej Drużyny Szpiku oraz przesympatycznych ludzi Interkolu. Serdecznie pozdrawiam:) Również miło było ponownie zobaczyć pana Krzysztofa z Myszkowa. Szkoda tylko, że podczas przejazdu zgubiłam gdzieś po drodze dowód i nie minęła mnie z Tomkiem wyprawa poszukiwawcza, zakończona zgłoszeniem zajścia na komisariacie w Wiśle. A ponieważ po powrocie do Łodzi trafiła mi się miła niespodzianka na skrzynce odbiorczej nk, gdyż skontaktował się ze mną Pan, który znalazł dowód, weekend uważam za niezwykle udany:)
Kategoria >50, maratony



Komentarze
camelek86
| 04:58 wtorek, 13 lipca 2010 | linkuj Prime, pudło było fajne, mogłam poznać niesamowitą dziewczynę z Bielska-Białej, która tak zasuwała, że nawet nie miałam okazji jej widzieć na trasie;) A mobilizujące to były bardziej słowa dziewczynki, która, jak wjechałam na salmopol, powiedziała głośno rodzicom, że naliczyła już czwartą panią na rowerze.
Yeti, dzięki:) na szczęście góry nie były takie 2danger for 2danger;p
yeti
| 22:10 poniedziałek, 12 lipca 2010 | linkuj jeszcze raz gratuluję, świetny wynik, tym bardziej że miałaś takie przygody... dobrze że nic groźnego się nie stało bo sytuacje naprawdę niewesołe, kupa szczęścia jednym słowem była z Tobą :)
miło było poznać i do zobaczenia za rok :)
prime | 09:45 poniedziałek, 12 lipca 2010 | linkuj GRATULUJĘ!Miejsce na pudle ma swój urok i smak,to znam z autopsji-mobilizuje!
camelek86
| 05:32 poniedziałek, 12 lipca 2010 | linkuj Kajman, jak to mówią do trzech razy sztuka:) Więc za drugim już bardziej uważałam. Gdybym miała więcej praktyki, uniknęłabym pewnie obu wywrotek.

Marusia, podjeżdżając pod Ochodzitą, widziałam z sześciu rowerzystów wspinających się na szczyt. Zdębiałam, ale zawzięłam się, by wjechać za nimi. Wierz mi, kamień spad mi z serca, jak w końcu zobaczyłam, że trasa biegnie dalej w dół, a oni poza maratonem wjeżdżali MTB na samą górę drogą piaszczysta z płytami:)
marusia
| 21:12 niedziela, 11 lipca 2010 | linkuj Podjazd pod Ochodzitą :] Ja pamietam go w wersji MTB. Aczkolwiek do zrobienia również na rowerze szoszońskim :) Krótki ,ale treściwy. Zawsze gdy jestem w okolicy Istebnej -nie mogę sobie odmówić tej masochistycznej przyjemności :P Widok ze szczytu wynagradza cierpienie :]
Kajman
| 19:04 niedziela, 11 lipca 2010 | linkuj Rany!!! Ile przygód na jednym maratonie:)
Chwała Ci Panie, że z tego wszystkiego wyszłaś cało:)
camelek86
| 18:18 niedziela, 11 lipca 2010 | linkuj hehehe w promilu;p
radek3131
| 18:16 niedziela, 11 lipca 2010 | linkuj Wyjazd na Górę Kamieńsk przydatny był, nie? ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ciaob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]